Ostatnio coraz częściej sięgam do nieco starszych książek. Nie wiem czym to jest spowodowane, ale przeglądając biblioteczkę mojej mamy, nie mogę się powstrzymać, żeby nie zagarnąć kilku książek do przeczytania. Dzisiaj chciałabym napisać Wam parę słów o jednej z książek Tadeusza Dołęgi- Mostowicza, pt. "Znachor".
W książce czytamy historię niemłodego już, ale za to najzdolniejszego lekarza tamtych czasów, który w wyniku pobicia traci pamięć i nie wiedząc już kim jest wyrusza w długą podróż, aby na dłużej zatrzymać się w niewielkiej wsi. Wszyscy się tam znają i niechętnie przyjmują obcych, jednak chęć do pracy i ogromne zdolności gościa, spowodowały, że został on przyjęty do młyna, w którym wyleczył syna młynarza.
Wieść o tym cudzie szybko rozeszła się po okolicy, przez co ten nowy znachor miał pełne ręce roboty, nie tylko przy młynie, ale również jako lekarz.
Więcej z fabuły nie będę Wam pisała, żeby nie opowiedzieć całej książki, jednak sama fabuła została bardzo dobrze zaprezentowana. Poszczególne wątki splatają się w jedną całość.
Może sama historia nie wydawać się ciekawa, mnie osobiście ciężko było przedrzeć się przez pierwsze rozdziały, jednak później już nie czytałam, a pochłaniałam tę opowieść i nie mogłam się doczekać tego, co będzie dalej.
Postacie są fantastycznie wykreowane, każda z nich ma swój bagaż wspomnień (może poza samym znachorem, który jak już wspomniałam, nie pamięta kim jest) oraz doświadczeń, który musi ze sobą dźwigać.
W książce poruszane są ważne wątki, takie jak: zaufanie, miłość, zazdrość oraz rodzina, coś czego w dzisiejszych czasach nie wszyscy są w stanie docenić. Czytamy tutaj jak jedno oszczerstwo, czy jedna zła lub dobra decyzja potrafi zmienić ludzkie życie, lub całkowicie je zniszczyć.
Bardzo długo wstrzymywałam się przed przeczytaniem tej książki, właściwie sama nie wiem dlaczego. Możliwe, że zniechęcało mnie troszkę słownictwo, którego dzisiaj się już nie używa, a w książce zostało zawarte.
Opisy wsi i ogólnie całej przyrody również były barwne i pełne tamtego klimatu. Miałam wrażenie, że siedzę gdzieś na ogromnej górze z siana i jestem obserwatorem tamtych wydarzeń, wszystko to wydawało mi się takie realne i tak bliskie.
Jeśli ktoś z Was nie czytał jeszcze książki albo kojarzy jedynie film, to jednak polecam sięgnąć do źródła, ponieważ jak to zwykle bywa, nie wszystko z powieści udało się przenieść na ekran telewizora. Ja jestem zachwycona i mam nadzieję, że Was również zachwyci.
Rewelacyjna książka. Uważam, że warto znać takie dzieła.
OdpowiedzUsuń