Maseczki z Biedronki

Od czasu do czasu zdarza mi się zajrzeć na dział kosmetyczny w Biedronce i kupić coś niecoś. Tym razem trafiłam na urocze maseczki z wizerunkami różnych zwierzaczków, dlatego zdecydowałam się na ich zakup. Zapraszam do przeczytania mojej opinii na ich temat.

Zakupiłam 4 maseczki:
- regenerującą Sówkę Łamigłówkę
- detox Świnki Balbinki
- nawilżenie Czarnej Owcy
- oczyszczenie Liska Chytruska
Na plus w każdej z nich było to, że żadna mnie nie uczuliła, czego zawsze obawiam się po maseczkach w płacie. Ogólnie jestem z nich zadowolona, ale raczej ponownie ich nie zakupię ze względu na to, że dosyć ciężko było je dopasować do twarzy. Były one kiepsko wycięte.

Sówka Łamigłówka zaskoczyła mnie bardzo przyjemnym zapachem intensywnej pomarańczy. Po 15 minutach użytkowania, zauważyłam, że moja skóra stała się gładsza i przyjemnie miękka. Fajnie wygląda na twarzy, gdyby nie to, że nie do końca dało się ją idealnie dopasować.

Z tej chyba jestem najbardziej zadowolona. Skóra po niej stała się naprawdę przyjemna w dotyku i fajnie odżywiona. Delikatny detox skóry sprawił, że stała się ona bardzo fajna w dotyku i mam wrażenie, że delikatnie rozjaśniła moje przebarwienia.

Ta również była ciekawa. Idealnie nawilżyła moją wymagającą skórę twarzy. Zapach tej maseczki też na plus. Generalnie z niej też jestem zadowolona.

Lisek Chytrusek delikatnie oczyścił moją skórę, zostawiając ją gładką i przyjemnie miękką. Delikatny zapach również był jej atutem, jednak nie była ona jakoś bardzo fenomenalna.

Jak już wspomniałam jestem z nich zadowolona, jednak raczej nie powrócę do nich. Chciałam się jedynie przekonać jak zadziałają one na moją skórę twarzy.
A Wy miałyście okazję je wypróbować?
Jak Wasza opinia?